Uczysz się angielskiego od kilkunastu lat.
Byli kolejni: lektorzy, korepetytorzy, szkoły językowe.
Przyniosło to nic więcej niż tylko chaos w Twojej głowie.
Sam nie wiesz, jakim akcentem w końcu mówisz, bo nauczyciele mówili różnie.
Sam nie wiesz, czy mówisz dobrze, bo jeden mówił, że mówi się tak, inny, że tak.
Włączasz ulubiony serial na Netfliksie i znowu to samo: jedna, dołująca myśl: NIC NIE ROZUMIEM.
Rozgoryczony przełączasz - w najbardziej optymistycznej wersji na angielskie napisy, w najgorzej - poddajesz się całkiem i włączasz lektora.
Nie rozumiesz, jak przetłumaczyć "it's on you", "I'm not into it", "I'm in over my head", chociaż ZNASZ KAŻDE SŁÓWKO oddzielnie. Ale nie potrafisz tego skleić w zdanie. Nikt Cię tego przecież nie uczył!
Doskonale Cię rozumiem, bo paręnaście lat temu miałam dokładnie tak samo. Złościłam się, wściekałam, aż w końcu postanowiłam przerobić tę energię na coś innego.
Zawzięłam się, postanowiłam, że za kilka lat będę mówić jak Amerykanka i... no cóż, kiedy mieszkałam w Liverpoolu, regularnie mnie pytano, dlaczego przyleciałam z Ameryki do UK:) (wierz mi lub nie, ale sporo Brytyjczyków wbrew powszechnej opinii jest bardzo zakochanych w USA).
Nie będę Cię uczyła z książek. Nie będziesz ze mną robił pięknych słuchanek nagranych w prześlicznym, nowoczesnym, wyciszonym studio, gdzie każde zdanie jest powtarzane przez osobę mówiącą tyle razy, aż zabrzmi idealnie.
Posłuchasz ze mną ludzi z wadą wymowy. Z obcymi akcentami (np. Francuzów mówiących po angielsku). Posłuchamy rozmowy w autobusie, gdzie wszystko stuka. Posłuchamy rozmowy dwóch matek, których dzieci piszczą w tle.
Obejrzymy razem film, wiadomości z CNN, posłuchamy nagrań z amerykańskiego radia.
Zetkniesz się z PRAWDZIWYM językiem. Z takim, z jakim na co dzień stykają się osoby mieszkające w USA.
Nie będę Cię uczyć zwrotów, których nikt nie używa. O czasowniku "must" powiem dwa słowa i pójdziemy dalej. Bo nikt go, tak naprawdę, nie używa.
Nie będę używać stu tysięcy skomplikowanych określeń, które rozumieją tylko filolodzy. Bo co ci to da? Idziesz na filologię, czy chcesz mówić po angielsku - bo to dwie różne rzeczy?
Będę się czepiać. Że "t" to nie jest "t" w wymowie. Bo nie jest. Nie takie, jak po polsku. Ktokolwiek twierdzi inaczej - myli się - i to jest akurat kwestia uniwersalna zarówno dla amerykańskiego, jak i brytyjskiego akcentu.
Wystawiam faktury, prowadzę swoją szkołę językową i centrum korepetycji.
Szkoła - FB, TikTok, Instagram (na każdym portalu znajdziesz inne treści): arkadia.ad
Szkoła - YT: Arkadia Agata DURA - nauka języków wszelakich
Centrum Korepetycji - FB: dura.korki
Pełny cennik:
- zajęcia indywidualne: 60 minut - 120 zł
- zajęcia w tandemie (w parze): 60 minut - 84 zł od osoby
- zajęcia w trójkach: 60 minut - 72 zł od osoby
- zajęcia grupowe - od 32,25 zł za lekcję (50 minut), a dokładniej: od 280 zł za miesiąc. Napisz po więcej szczegółów
- język specjalistyczny (dostępne: angielski dla dziennikarzy i osób z branży medialnej, angielski prawniczy, medyczny, angielski dla psychologów, psychotraumatologów i terapeutów): 150% stawki
Warunki Ci odpowiadają, ale odmiana amerykańska niekoniecznie, wolisz brytyjską? Napisz i tak, zatrudniamy w szkole lektorów, którzy posługują się brytyjską odmianą. Jakość lekcji jest przeze mnie stale kontrolowana.
